środa, 10 czerwca 2009

To już

To już, nadszedł ten czas, że wszystko zmienia się z prędkością światła. Więc oczy mam szeroko otwarte i obserwuję z zapartym tchem. Jak te rączki szybko nauczyły się wszystko chwytać i pakować do buzi, jak to ciało się zwinnie obraca wokół własnej osi, jak ta buzia się pięknie uśmiecha, jakie te oczy są wszystkiego ciekawe, i jak szybko i nieoczekiwanie zmienia się nastrój.
Te chwile są takie ulotne, zaczynam mieć poczucie, że ten czas upłynie tak szybko ze pozostaną mi po nim tylko zatarte wspomnienia i tęsknota.

No dobrze, to że wreszcie polubiłam swoje dziecko i to że obserwowanie jak ono się rozwija sprawia mi coraz większą frajdę, nie oznacza, że już nie tęsknię za pracą i że polubiłam siedzenie w domu. Z utęsknieniem czekam na wrześniowy powrót na dyżury, a potem, w marcu, już na cały etat.

Wreszcie zdołałam jakoś zorganizować sobie dzień tak, że mieszczą się wszystkie prace domowe, i spacer, i codzienne trzy święte godziny dla mnie, żeby nie zwariować, zwykle wieczorem gdy Zo już zaśnie, do północy. Skutkiem jest ciągle niewyspanie, ale coż życie jest zbyt krótkie, żeby pomieścić wszystko co by się chciało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz