czwartek, 9 grudnia 2010

Warto pisać o tym, jak czas mija po trzydziestce

Trochę czasu minęło, to co napisałam wtedy, czytam teraz z zapartym tchem. Tak, rzeczywiście tak było, tylko wypadło mi z głowy.
Pani na zajęciach powiedziała, że dziesięć minut dziennie dla siebie to na pewno nie za dużo i że, zachęca do zapisywania.

Wróciłam do pracy tak, jak zamierzałam, w marcu. Uzdrowiło mnie to natychmiast. Wręcz spędzałam w pracy za dużo czasu. To taki efekt z odbicia, po roku przesiedzianym w domu.

Zo jest uroczym, w zaokrągleniu, dwulatniem, z miejsca oczarowuje wszystkich, bryluje w towarzystwie i jest piekielnie inteligentna; interesuje się ciałami niebieskimi, astrofizyk?
Znalazła sobie nianię, siła spokoju. Sika do nocnika, sama je i wszystko powtarza, nigdy nie chorowała. Myślę, że we wrześniu, spokojnie może iść do przedszkola. Aniołeczek.

Cały czas walczę o czas dla siebie i na co dzień idzie mi źle. Jakoś się rozłazi, rozpływa w sposób niekontrolowany. Codzieninie mogę powiedzieć, że jestem zmęczona i niewyspana, to niezgodne z moim charakterem.Nie mam z czego zrezygnować, raczej chciałabym robić o wiele więcej. Ciągle nie umiem się pogodzić z tym że, moje życie nie jest już tylko moje, zawsze chciałam być wolna i niezależna. A tu tyle zależności się narobiło...

Jak pomyślę, że znów miałabym być grubasem, rodzić a potem przesiedzieć rok w domu, dreszcze przechodzą mi po plecach. To nie dla mnie. Ale presja środowiska, wizja przyszłości, wyobrażenie doba Zo, robią swoje. Decyzja nie jest oczywista, nie mam już dużo czasu na zastanawianie się.

Skończyłam trzydzieści lat i powoli, z wielkim trudem, dociera do mnie, że nie jestem już taka młoda jak byłam kiedyś. Niesamowite. Zaskakujące.

Zdanie z poprzedniego tygodnia: Radość, bo wszystko robimy dobrze.

Zdanie z tego tygodnia: Z każdym dniem jestem coraz bardziej świadoma, że moi rodzice nie będą ze mną współpracować w terapii.

Zadnia, które mnie uskrzydliły: Im mniej oczekujesz, tym mniej się rozczarujesz.
Nie uzależniać się od innych ludzi.
Uzdrawiająca zasada jednej trzeciej.

Moja terapia DDA: największa odwaga, największe wyzwanie, największa korzyść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz