piątek, 8 maja 2009

Jednak nie śpi

No kładę do tego łóżeczka, najpierw obserwuję bacznie, jestem wyczulona na wszelkie oznaki senności: ziewanie, pocieranie nosa, mniej szeroko otwarte oczy, nasilające się w piorunującym tempie marudzenie - trzeba się wykazać refleksem.

No więc kładę do tego łóżeczka, daję smoka, miało być bez smoka, ale odkąd odkryła ssanie kciuka, a ja odkryłam uspokajającą moc smoka - zmieniłam zdanie. Sama nauka korzystania z niego też zajęła nam trochę czasu.

No więc kładę do tego łóżeczka w momencie pojawiajacej się senności, uspokajam smokiem, daję Najlepszego Przyjaciela Anatola, który jest rzadko praną maskotką do zasypiania (doświadczone matki twierdzą, że to pomaga), przykrywam nóżki, żeby nie było ani za ciepło ani za zimno, i w tych najbardziej komfortowych warunkach, że nic tylko zasnąć - nie śpi.

Nie śpi, no, nie śpi. Tylko gapi się tymi wielkimi oczami, przeżuwa smoka, przytula Anatola i ani piśnie. I tak potrafi przez dwie godziny. I ja juz nie wiem, czy to taki niemowlęcy relaks łóżeczkowy, czy jednak zapada w niezauważalne drzemki półminutowe...

Znawcy twierdzą, że to niespanie to oznaka inteligencji. Dobry chwyt, skutecznie zamyka rodzicom usta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz