piątek, 8 maja 2009

Paczka papierosów

Chciałabym wypalić raz w życiu paczkę papierosów. Tylko jedną.

Pomalowałabym sobie paznokcie na czerwono, tipsów bym nie przykleiła. I usta też. Założyłabym czerwone szpilki i pończochy. I tak bym sobie siedziała, zaciągała się raz za razem, układałabym ręce na różne dziwne sposoby, moje usta zostawiałby czerwony ślad na papierosie (może teraz są bardziej nowoczesne szminki i nie zostawiają śladów) i machałabym jedną nogą założoną na drugą...

Bo chciałabym się zorientować, co takiego naprawdę niesamowitego jest w tych papierosach, że ludzie pracują latami i do tego wydają ciężkie pieniądze na to, żeby w końcu umrzeć w najbardziej okrutny sposób - z uduszenia. Niekoniecznie od razu na raka płuca, wystarczy zwykłe POChP, śmierć jest równie potworna. Duszność jest chyba najbardziej przerażającą dolegliwością. Rozwija się powoli i towarzyszy do ostatniego tchnienia i nie ma żadnego lekarstwa, które mogłoby ją choć odrobinę złagodzić.

Myślałam nawet, że bardziej rozumiem korzystanie z narkotyków, bo pewnie chodzi o jakieś ekstatyczne doznania, o których zwykli śmiertelnicy nie mają pojęcia, albo alkoholu, bo pomaga przełamać nie śmiałość i odpędzić złe myśli... Albo wręcz przeciwnie. Jakieś osiemdziesiąt procent "klientów", których spotkałam na zajęciach z medycyny sądowej, to mężczyźni w średnim wieku, którzy, będąc pod wpływem alkoholu, odebrali sobie życie przez powieszenie. Hmm.

Myślę, że nigdy nie wystarczy mi odwagi na spróbowanie niektórych rzeczy, bo wydaje mi się, że życie bez nich i tak jest interesujące. Ale ciekawość, co przez to tracę, pozostanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz